Co pojawiło się wcześniej: wiosło czy żagiel

Najbliższe wycieczki:

Odwołując się do bardzo, bardzo starożytnych czasów i symulując przeróżne sytuacje, można się domyślać, że nasz najstarszy przodek, który chwycił unoszący się wzdłuż rzeki pień drzewa, wymyślił środek i sposób na kontrolowanie tego drzewa. Oczywiście nie od razu. Najpierw pień przekształcił się w tratwę - a potem się zaczęło.
 

Ludzie w tamtych czasach często prowadzili koczowniczy tryb życia i zniszczywszy zapasy pokarmu roślinnego i populację ospałych zwierząt w dzielnicy, zbierali cały swój dobytek i szli szukać nowego domu. Osiedlali się najczęściej na brzegach - tutaj ryby, i zwierzęta przychodzą do wodopoju i inne plusy. Logiczne jest, że tratwa stała się nowym kamieniem milowym w rozwoju cywilizacji – można na niej nosić więcej rzeczy i nie trzeba gdzieś iść kilka dni czy miesięcy.
 

Był tylko jeden problem - tratwa płynęła wyłącznie w dół rzeki. Nasi przodkowie szybko się tym zmęczyli i od razu zaczęli wymyślać, jak poruszać się w pożądanym kierunku. Opcje, widzisz, leżą na powierzchni: chwyć pierwszą gałąź, która się pojawi i wbij ją do wody - to jest wiosło dla ciebie. Wraz z kierownicą. I zdejmij wilczą skórę szablozębną i powieś ją do wyschnięcia (w końcu tylko wyszedłeś z wody) na kawałku wystającej gałęzi - żagiel gotowy. Dodatkowo najmądrzejszy szybko odgadł uzbroić się dłuższą gałęzią, którą mógłby oprzeć się o dno i popchnąć tratwę we właściwym kierunku.
 

Co właściwie zrobił świeżo upieczony żeglarz - niestety nie będzie można się tego dowiedzieć, dopóki nie zostanie wynaleziony wehikuł czasu. Ale nie jest nam to potrzebne, ponieważ gałąź w wodzie i skóra na wietrze - nawet z rozciągnięciem, nie mogą być uważane za pełnoprawne wiosło lub żagiel. Swój nowoczesny wygląd zyskały jeszcze później, kiedy ktoś odważył się wejść na wielką wodę i nie mógł sięgnąć dna długą gałęzią. Poczucie bezradności i zwierzęcego przerażenia z pewnością sprawiły, że wiosłował na brzeg z czymkolwiek, łącznie z pozorem kija i rękami, i gałęzią i jakimś innym kawałkiem drewna.
 

W samą porę pasował kawałek drewna - tak pojawiła się deska do wiosłowania. Po prostu płaski kawałek drewna, którego część można wbić w wodę i zamienić swoją energię w ruch pływającego statku.
 

Z biegiem czasu przekształcił się w bardziej znajomy nam wygląd - w kształcie łopaty. Mniej więcej w tym samym czasie, jak mówią historycy, tratwa, ze względu na swoją ciężkość, zaczęła przekształcać się w lekkie, zwrotne łodzie dłuban. I dopiero wtedy, jeszcze później, pojawiły się żagle.

Najbliższe wycieczki: